Archiwum wrzesień 2005


wrz 13 2005 Odkryłam Jamerykę.
Komentarze: 2

Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego faceci nigdy mi nie wychodzą na rysunkach. Twarz w porządku, zresztą typowy bishonen jest bardziej śliczny niż przystojny. Długość włosów właściwie nie powinna mieć również na nic wpływu. Więc o co chodzi?!
Aż w końcu, na wczorajszej technice, podczas średnio dla mnie zrozumiałego wykładu o procesorach, wiatraczkach, hercach i gigahercach doznałam olśnienia. Ołówek, kartka... i spłodziłam arcydziełło! Postać zgrabna, wielkooka, roztaczająca równocześnie niewypowiedzianą aurę męskości... patrzyłam z zachwytem na ten sto osiemdziesiąty trzeci ósmy cud świata, znajdujący się na obchemranej kartce z brudnopisu.
Nie mogłam uwierzyć, że w końcu udało mi się osiągnąć cel, do którego dążyłam od uro... yyy, od pięciu tygodni.
Pomysł wręcz genialny w swej prostocie. Wtajemniczyć i Was?

Należy zaprzestać uporczywego rysowania mężczyznom biustu, mianowicie.

lukrezi@borgia : :
wrz 06 2005 Hasło dnia: "Kretyństwo się szerzy".
Komentarze: 3

Co do kretyństwa... test kwalifikacyjny z angielskiego był po prostu rzezią. Cóż, ostatnio nadużywam słów w tym stylu, ale mam ku temu powody.
Wiecie, nawet nie będę pisać wyniku, bo mi wstyd. Wiadomo, były osoby z gorszymi wynikami, ale nie pociesza mnie to specjalnie.

Natomiast towarzysko robię furorę. Zostałam uznana za Ałtorke Świetnych Tekściorów, którymi było mianowicie "ni z gruchy, ni z pietruchy" oraz "wielcy bogowie".
Pomyjochłonni troglodyci z drugiej i trzeciej dobijają całą naszą klasę zawołaniami typu: "Miau Miau!" , "Kici kici!"... doprawdy, co oni robią w TAKIEJ szkole?!

Hmmm... wpadłam dziś w zasadzkę swego łakomstwa i zmuszona byłam wracać pieszo przez ponad pół Krakowa, bo pieniądze na blilet wydałam w cukierni koło szkoły. No ale co ja na to poradzę, że mają tam lody miętowe z czekoladą- smak dostępny w dwóch znanych mi punktach miasta i trzech Polski?!

lukrezi@borgia : :
wrz 01 2005 Mój osobisty, prywatny i absolutnie totalny...
Komentarze: 0

Taaaa... pierwszy dzień szkoły?
Uhm... MASAKRA.
Taka własna, jednoosobowa Hiroszima.
Pomijając takie szczegóły, jak dostanie podczas mszy czkawki ze zdenerwowania, potknięcie na schodach kościoła oraz późniejsze zgubienie się na parterze, owocujące wejściem do klasy akurat w połowie przemówienia powitalnego wychowawczyni, to... cóż, siedzę sama w ławce. Świetna wróżba, zapewne me życie towarzyskie będzie przez te trzy lata kwitło w takim stopniu, jak przez ubiegłe sześć podstawówki.
Czyli nawet nie zaistnieje.

Hmmm... plan lekcji?
O niczym innym nie marzyłam!
Przykładowo: wtorek- koniec lekcji 17:00, środa- początek lekcji 7:30. Wiadomo, w środę zawsze będę się zjawiać przygotowana do pytania i z odrobionym zadaniem, w końcu miałam na to mnóstwo czasu (dojazd do domu zajmuje mi godzinę). A jak Los się uśmiechnie, to jakiś psychopata zorganizuje nam jeszcze wtedy sprawdzian lub kartkówkę.
Oczywiście, nie mamy prawa się skarżyć, w końcu to najlepsza szkoła w okręgu i województwie! Musimy czuć się zaszczyceni traktowaniem nas jak maszyny, a życie towarzyskie to po prostu coś, co zdarza się innym.

Uhm... dyrektorka (skądinąd całkiem sympatyczna osoba) miała na apelu dłuuuuuuuuugie kazanie na temat Neta, oczerniania nauczycieli itepe. Bo wcale nie jesteśmy tacy niewykrywalni, jak myślimy, bo informatyk może nas wyśledzić po IP.
Ale co mam robic z tą całą chlustającą ze mnie na wszystkie strony goryczą? Lepiej niby się na kogoś wydrzeć?
Dobra, jak na razie objeżdżam całokształt Naszego Doskonałego Gimka®, a nie konkretnych nauczycieli, więc może będzie mi odpuszczone...


Dwa jasne punkty w mrocznym tunelu, nie będace nadjeżdżajacym pociągiem:
a) Na korytarzu szkoły spotkałam dziś Natalię, moją koleżankę jeszcze z przedszkola. Chodzi do trzeciej klasy, ale lepszy rydz niż... nie, w zasadzie nie przepadam za grzybami.
W każdym razie, ostatni raz widziałam Natalii od prawie trzech lat.
b) Punkt jaśniejący niby supernova: wczoraj wieczór, gdy przerażona perspektywą dnia dzisiejszego snułam się, popłakując w różnych kątach, zadzwoniła do mnie SStefan! Gdy już zebrałam szczękę z podłogi, udało jej się podnieść mnie na duchu do tego stopnia, że kładłam się spać jeszcze z głupawym uśmiechem na twarzy. I za to Ci dzięki!

lukrezi@borgia : :