Archiwum 28 grudnia 2004


gru 28 2004 yhy...tolerancja...
Komentarze: 6

Obiecałam wczoraj, że wyjaśnię, co miałam na myśli w tym wierszu o Jerzym.

Będę pisać na dość trudny temat: toleranja. A właściwie pseudotolerancja. Tolerancję samą w sobie uważam za bardzo szczytną ideę, ale to, co z niej robią to...ekhem. Wszytkie afery z rasizmem itp...wiecie, że Murzyni dostają na egzaminach 20% punktów wyłącznie za kolor skóry?Gorszy uczeń, za to z ciemniejszą skórą,trafi do college-u, a lepszy zostanie na lodzie. Czy to jest właśnie równość?!OK, kiedyś byli niewolnikami, ale jeśli się dobrze orientuję, to już chyba nie są. To samo z feminizmem: jestem postrachem szkoły, bo przy każdej okazji staram się udowodnić wyższość kobiet nad płcią głupszą, jednakowoż, odkąd zaczęłam obserwować poczynania kobiet w szerokim świecie, staram się dyskretnie wycofać tyłem. Za niedługo to mężczyźni będą zmuszeni do walki o równouprawnienie.

Chociaż...gdy widzę zachowanie chłopaków z naszej klasy, nóż mi się w kieszeni otwiera. Są prymitywni, wulgarni i myślą tylko o jednym. Ale jeszcze gorsze jest to, że niektórym dziewczynom to imponuje.Jest taka, (poza tym jest oki, ale to jest nie do zniesienia), którą traktują tak, że ja bym się przeniosła do innej szkoły na jej miejscu.A ona jest przeszczęśliwa.Sorry, A., ale tak to wygląda. Lubię cię, ale...to powinnaś w sobie zmienić.

Niezbyt mi wyszła ta tolerancja w tej nocie, ale trudno. Pozdro dla Anki, A$ki i megg. I dla wszystkich, którzy tu wejdą. Piszcie komenty, błagam!!!

                  Pa

lukrezi@borgia : :