Komentarze: 2
Jakaś taka ze mnie niewytrawała istota. Zawieszam bloga, by po tygodniu niecałym przywrócić go do życia...
Nie twierdzę oczywiści, iż życie owo będzie wyjątkowo bogate, bo raczej nie będzie. W końcu i tak nikt tego nie czyta.
W gimnazjum średnio. Z przedmiotów, których się bałam najbardziej idzie mi nienajgorzej, ale z tych, na których mi zależało jestem zaledwie czwórkowo-piątkowa... jak na razie, mam dwie trójki (fizyka i matematyka), przeraźliwą ilość czwórek, parę piątek i jakieś trzy szóstki- jednym słowem d n o. I w dodatku zatracam zdolność pisania- każde zdanie jakieś takie nieporadne, bezsensowne, wyprane z treści... trudność znalezienia słów, wyrażenia czegokolwiek bez osiemdziesięciu wielkropków i lania wody. Niedługo będę zmuszona stoczyć się na samo dno i używać emotów.
Choć i tak, gdy porównuję swoje opowiadania z "Księgą Snów", pisaną niecały rok temu, mam ochotę wybuchnąć śmiechem. Bogowie, i mi się wydawało, że mam talent?! Jakąż ja byłam idiotką... czemu wtedy mnie nikt nie zgasił, co?!
To samo z rysunkami. Przejrzałam swe dzieua sprzed pół roku i jęknełam. Tak niedojrzała kreska, totalny brak proporcji, wszystkie postacie identyczne, zero pomysłu... a i tak zachowałam tylko te, z których byłam bardzo dumna. Bogowie... pewnie juz niedługo będę śmiać sie z kanonizmu moich obecnych rysunków, kręcić głową nad kolejną dziewczyną z ponurą miną i w dziwnej sukience.
Bo Ty z przeszłości zawsze będziesz tylko żałosnym pierwowzorem dla Ciebie obecnej. Tylko gdzie rozgraniczyć, kiedy Ty obecna przechodzisz do przeszłości...?