lut 21 2005

spieszmy sie kochac koty...tak szybko odchadza...


Komentarze: 5

jakie pikne sny mialam w nocy...najpierw snilo mi sie, ze jestem corka doktora Zywago(ogladalismy wczoraj rownoczesnie wersje z lat 60 i z 2002...jedna scena, przelaczamy, druga scena-przelaczamy...)i wyruszylam z nasza klasa do kopalnii Morii (to przez te idiotyczne zajawki "Druzyny Pierscienia" na TVN.moga ksiazke obrzydic...), i ze tam zaczely nas gonic orki (nie te istoty z fantasy...PRAWDZIWE, plywajace orki!), wiec nawialismy, ale wtedy zaczely nas scigac Hasacze(kto nie wie, co to jest, to niech zajrzy w linki), a potem bylo cos jeszcze bardziej pohasanego :), ale nie pamietam...i, jak cos, to wcale nie zmyslam. Z niektorymi snami moglabym sie spokojnie udac do psychoanalityka.

na przystanku czekala na mnie przerazajaca wiadomosc: pewna osoba, ktorej wcale bysmy tu nie chcialy, czyta nasze blogi...uwazam sie za geniusza, poniewaz zamiast rozwazanego dlugo przeze mnie nicka Gunia wybralam postac historyczna. Dzieki temu baba jeszcze nie znalazla mego blogusia.

w szkolce na pierwszej lekcji byl tescik z przyry...megg, z ktora siadlam,postepujac wybitnie rozsadnie, zostawila sobie zeszycik na lawce, dzieki czemu przedyktowala mi pol sprawdzianu...spox, dzieki, magda.

co do siedzenia...juz dluzszy czas temu postanowilam sie rozsiasc z szyba, bo w kolko do mnie gada, ja sie z nia kloce, probujac ja uciszyc, a potem nauczyciele sie na mnie wsciekaja, bo nie wiem, co sie dzieje na lekcji...na dodatek, umowilam sie z megg, ze jak sie rozsiade z szyba, to siade z nia...z tego powodu pol klasy pozmienialo miesca, zebysmy mogly siasc razem (to zdanie jest nielogiczne, wiem doskonale). Ale ja wciaz nie moge sie zdobyc na odwage, i powiedziec szybie, ze stad spadam...dzis, gdy sie spoznila, siadlam z megg i myslalam, ze w koncu pojmie aluzje, ale ona zapomniala juz totalnie o awanturze, jaka mi w piatek zrobila...

mialam jej to dzis powiedziec, ale...umarl jej kot. Mial kilka miesiecy ...znalezli go martwego w kontenerze.A ona teraz ryczy, bo"Dopiero teraz zrozumiala, ze go kochala". Pamietam, ze nie chciala go nawet karmic, bo twierdzila, ze to kot jej ojca, a nie jej...i jak kladla go na kolanach, glaskala, a gdy w koncu zaczynal mruczec i mruzyl oczy, gwaltownie wstawala- uwazala, ze to zabawne, gdy spadal z przenikliwym mialkiem na podloge...i wciaz zmieniala mu imie:mial ich chyba 20, az w koncu przestal reagowac na jakiekolwiek i stal sie po prostu Kotem.

Patrzac na to wszystko dochodze do wniosku, ze dla Kota smierc byla wybawieniem...mysle, ze w kocim niebie nikt przenajmniej nim nie rzuca przez pokoj, by dowiedziec sie, jak daleko doleci.

Szyba stwierdzila, ze naprawila swoje winy i powiedziala nad jego trumna, ze go kocha. "Tak, na pewno sie ucieszyl"-powiedzialam. "Tez tak mysle"-padla odpowiedz.

Cholera, kto go zabil?! Pamietam, jak go nosilam na rekach, i jak mi usnal na kolanach...mial takie slicne, wielkie oczy...dobra, koncze temat, bo znowu sie porycze.

W kazdym razie nie mialam serca dobijac Szyby sprawa z lawka...

lukrezi@borgia : :
Moe
21 lutego 2005, 20:54
Nie ma co,interesujące sny.No to teraz bierzemy się za ich interpretowanie...Ee,może lepiej nie,bo jeszcze mogą jakieś dziwne rzeczy powychodzić ^^\" ...Biedny kot...Właśnie słucham muzyki z musicalu \"Koty\" i musiałam trafić właśnie na notkę o kocie mówiącą...Ehm.Jeśli sytuacja tego biednego zwierzaka przedstawiała się tak,jak ją opisałaś,to faktycznie być może lepiej było dla niego że zginął.Chociaż...Nie wiem czy śmierć może być wybawieniem.Biedny ziwerzak...
madelle
21 lutego 2005, 19:59
Jak ja nie lubię hipokryzji! Co kotu po miłości po jego śmierci?!
21 lutego 2005, 19:40
no biedny kotek.... POzdro :* 3m sie Gunia
21 lutego 2005, 19:26
:(....a nie wspomnialas o naszym dlugggggiiim spacerku:) hehe :*
21 lutego 2005, 19:07
nieprzeczytalam calej noty.. to ten kot byl szyby?

Dodaj komentarz