maj 26 2005

Bez tytułu


Komentarze: 1

Dziś oficjalnie skończyła się moja świnka. Mogę wychodzić na pole!

Dzień Matki... dałam mamie jej portret w wersji m&a  oraz wisiorek zakupiony za pośrednictwem taty.

Rano przyjechała babcia z ciocią. Babcia dała mi prezent na Dzień Dziecka- zabójczą spódnicę,z jednej strony dłuższą,z drugiej krótszą, i jeszcze z malowniczym rozcięciem na prawej nodze...a co najlepsze-nie wyglądam w niej grubo! Zastąpi mi moje ukochane jeansy,które mama nazwała obscenicznymi. W porządku, mają trzy  wielkie dziury na tyłku oraz cztery na udach, ale...nie mam serca ich wyrzucić. Lubię je.

Jednakowoż najlepszym wydarzeniem dnia dziesiejszego było to,co zrobiła ciocia. Otóż, jakiś miesiąc temu wepchnęłam jej "Kolor magii" Pratchetta.A dzisiaj...zażądała ode mnie wszystkich książek z Rincewindem i stwierdziła,iż została fanką Bagażu(psychopatycznego mordercy w wersji de lux, czyli drewnianej skrzyni z zębami i setkami maleńkich nóżek).Tak więc za moją zasługą grono fanufff PTerry'ego znów się poszerzyło.Jestem z siebie dumna =].
Życie jest względnie piękne.

Względnie z tego powodu,iż od paru dni mam w kciuku wielką drzazgę,a dziś do opuchlizny doszła jeszcze sina obwódka =/

lukrezi@borgia : :
madelle
26 maja 2005, 20:00
o, jak fajnie - chociaż mnie osobiście kolor magii tak bardzo się nie podobał, rozkręciłam się dopiero przy \"Blasku...\" i \"Równoumagicznieniu\" :D

Dodaj komentarz